pierdolony kefir, kurwa mać.
nienawidzę, gdy coś idzie niezgodnie z moim planem. mialam zjeść dwa jajka, pół kromki chleba i pół łyżeczki margaryny. szłam więc grzecznie w stronę kuchni, i słyszę że mama zapala papierosa. noż japierdolę!!!! jeden jebany moment, gdy chce coś zjeść. krzyczę jeszcze, nie zapalaj! i co? gówno. wypiłam kefir w zamian, ale szczerze to nie powinnam. powinnam siedzieć teraz z pustym brzuchem, by się odwdzięczyć za jej pieprzoną hojność. poczekała by pierdolone 5 minut, zjadłabym normalną kolację i nie siedziałabym teraz w pokoju wściekła jak osa, że pokrzyżowała mi plany. już na jajka mnie kalorycznie nie stać, więc chuj, muszę być glodna i mieć jednoczesnie wypełniony kurwa limit. dzięki, mamo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz