No siema, motylki! (^コ^)V
Jak wam zleciała niedziela? Mi dobrze, ale niewystarczająco dobrze. Robiłam dziś pół dnia projekt na polski, skończyłabym go pewnie w dwie godziny gdybym nie robiła sobie tych "15-minutowych" przerw, które wcale nie były 15-minutowe, bo zaczynając projekt po czternastej skończyłam go za 20 dziewiąta xD Nie ćwiczyłam do tego i jadłam tak pół na pół. Zupa, ciasto, jabłka, kawa, mleko. Zjem jeszcze pomarańczę i tyle na dzisiaj.
Ale nie załamuję się, dzień się jeszcze nie skończył. Zrobię jakiś, choćby krótki, trening, wezmę w rękę biologię (mam w tym tygodniu 4 sprawdziany omygy umrę) i pouczę się na sprawdzian, zrobię zadanie domowe i będzie dobrze ʕ→ᴥ←ʔ Grunt, żeby działać - bez względu na to jak przebiegł dzień. Mogę znowu zmieniać się "od poniedziałku" i czekać na ten idealny moment... albo od niedzieli, godz. 20:46 i wykorzystać dobrze te 4h, które mi zostały przed snem. Dobrze wiemy, która opcja wyjdzie mi na lepsze. Także nie poddaję się, biorę się zaraz za siebie, a wam kruszynki życzę chudych snów i siły na ten zbliżający się wielkimi krokami poniedziałek. o fujj, to słowo brzmi tak... przykro. :(
Buźkibuźkibuźki, Lyan!
A to my za niedługo. Jeszcze tylko parę treningów, parę razy kręcenia głową na propozycję jedzenia, parę odepchniętych napadów. Uda nam się!